Czy zniesławiłem dziennikarza Gazety Wyborczej?

Obrazek użytkownika tosz
Kraj

]]>Gazeta Wyborcza]]> postanowiła zająć się moim postem, który opublikowałem wczoraj na niepoprawni.pl

Naturalnie wybiórczo. Nie napisałem, jak próbuje to wmówić Łukasz Lipiński, autor felietonu, że >> "Gazeta Wyborcza" specjalnie - bo to syn agenta - "oddelegowała" Dominika do napisania tekstu piętnującego lewicę za wybielanie bezpieki<<.

Napisałem: "Nie wiem, dlaczego do napisania tego tekstu delegowano syna byłego tajnego współpracownika SB. Okrutny test kierownictwa Gaz-Wyb?". Niby tak samo, ale jednak jest zasadnicza różnica.

Przede wszystkim nie lustrowałem nikogo "dziko". Mam w IPN od ponad dwóch lat rozpoczęty projekt badawczy. Od kilku lat zajmuję się badaniem inwigilacji środowiska naukowego i dziennikarskiego przez służby specjalne PRL.

Wczoraj, przed publikacją artykułu na blogu wysłałem do Macieja Uhliga maila:

"Witam,
Jestem dziennikarzem. W trakcie kwerendy materiałów w IPN natrafiłem na taka informację:

Maciej Uhlig nr rej. 52433, TW „Biedronka", został pozyskany na zasadzie współodpowiedzialności obywatelskiej w 1983 r., współpracę zakończono 4 listopada 1988 r., zatrudniony był w Centrum Techniki Obliczeniowej UŚl, z wykształcenia fizyk, ur. 1951 w Gdyni.

I tu mam pytania: Czy to chodzi o Pana? Czy współpraca była dobrowolna czy wymuszona przez SB?

Z poważaniem,
Tomasz Szymborski"

Dostałem taka odwiedź, jaką niemal in extenso zamieściłem w poście, czyli:

Wobec tego przesyłam Panu moje oświadczenie. Nie będzie więcej komentarzy.
>>>
"W związku z informacjami, ukazującymi się w Internecie, a dotyczącymi mojej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL w latach 80. oświadczam, że zgodę na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa podpisałem wiosną 1982 r. w Ośrodku Internowania w Jaworzu k. Drawska, w zamiarze osiągnięcia korzyści, polegającej na zwolnieniu z obozu internowania i przywróceniu mi wolności. Fakt, że deklarację współpracy z SB podpisałem w warunkach pozbawienia wolności, świadczy jednoznacznie o tym, że było to świadome i zamierzone oszustwo, nie mające na celu wspomagania upadającej komunistycznej władzy. W planie tego oszustwa założyłem, że współpracę z SB zakończę tak szybko, jak to tylko będzie możliwe, w międzyczasie nie szkodząc „Solidarności", w której do 13 grudnia 1981 r. działałem. Moje kontakty z SB zostały zakończone w roku 1983 lub 1984, chociaż chciałem je zakończyć już w roku 1982."

Szkoda, że M. Uhlig nie przesłał tego oświadczenia, które cytuje jego syn na swoim blogu. Nie wiem, komu to oświadczenie pan Uhlig rok temu składał? Może Komisji Historycznej UŚ?

Nie mnie wnikać, dlaczego - jak twierdzi - nie powiedział o wszystkim swojej rodzinie. Tym bardziej, jak sam podaje, informacje o TW Biedronka pojawiły się w Internecie. Ponieważ Oświadczenie zostało napisane w 2008 roku, to już wtedy takie informacje były dostępne...

A zatem czytali to np. przełożeni red. Uhliga z Gazety Wyborczej. I mimo to, nie zapytali, czy ktoś o tak rzadkim nazwisku, o którym pojawiają się sygnały, że jest TW, nie jest jego krewnym. Ten brak reakcji rozumiem, wszak GW nie uznaje lustracji.

Brak głosów