Sport w służbie partii

Obrazek użytkownika grzechg
Kraj

- Kochanie, jak tam Isia? Wróciła? – zagaił Marian do żony.

- Kto?

- Isia.

- Jaka Isia?

- Isia Radwańska wróciła czy nie, bo nie wiem? – powtórzył żonie Barbarze

- Tenisistka nasza? – odparła ze zrozumieniem żona.

- No, proszę, wiesz nawet co się dzieje w Polsce.

- Nie wiem, czy wróciła i nie wiem, jakie to ma znaczenie.

- Boże, jakie ma znaczenie, wszystkie stacje o tym mówią durna- rzekł poirytowany.

- Tylko mnie nie wyzywaj – odparła Barbara.

- A Fornalika wybrali już demokratycznie ? – zapytał znowu.

- Ty, znowu, a kim on jest, ministrem jakimś?

- Trener, trener naszych wspaniałych biało – czerwonych! Wszystkie stacje o tym mówią.

Pamiętam, jak kiedyś w „Kropce nad i” MO powiedziała do swojego gościa, że jak mu się nie podoba, to niech sobie założy własną telewizję. To zdanie dobrze oddaje, jak sądzę, stan umysłu MO, oraz jej koleżanek i kolegów nie tylko z tej stacji. Mamy telewizję i co nam zrobicie? Nie podoba się, to won – powiedziałby pewnie red. Niesiołowski. To media nakręciły histerię wokół EURO, dając Polakom do zrozumienia, że Smuda to geniusz, Lato fajny prezes, no a piłkarze to już lepiej nawet nie myśleć, co się będzie działo z tymi Grekami – uciekną pewnie z boiska. Wywołano też, dla mnie dość kontrowersyjne, masowe wtykanie polskiej flagi, gdzie popadnie. Lusterka samochodowe to pół biedy, ale widziałem śpiochy na EURO. Moim zdaniem, chodziło o uzyskanie efektu, by biało – czerwone barwy stały elementem fiesty, znakiem zabawy i nic więcej, by, co zresztą sugerował red. Lis po prostu je odzyskać, bo zawłaszczyła je sobie prawica.

Kiedy Smuda okazał się partaczem, a piłkarze najbardziej stojącą na boisku drużyną EURO, telewizje uruchomiły całą swoją wielką machinę ogłupiania, by przekonać nie tylko lemingów, że wyszło jak wyszło, ale EURO to nam dopiero wyszło! Wychodziło na to, że wszyscy kibice z Irlandii, Włoch czy Niemiec już ruszyli do biur nieruchomości, żeby kupić jakiś miły kąt w Polsce. Ani w polityce, ani w mediach nie ma przypadków. Chodzi najwyraźniej o to, by na sporcie przejechać się aż do września, bo przecież za chwilę Londyn.

Wszystkie serwisy będą się otwierały od tego, czy Isia w Londynie już wstała i co jadła na śniadanie.

Sukces sportowy i to wielkiego formatu wymaga godnej medialnej oprawy, tyle tylko, że władcy mediów wpadli na pomysł, by uczynić z niego właśnie taką tarczę ochronną dla władzy, bo wiadomo już, że ma być gorzej, o czym mówiono wczoraj w Jachrance podczas spotkania klubu PO. Moim zdaniem, ta strategia pompowania sportu, uwłacza sukcesom i siatkarzy, i Agnieszki Radwańskiej, i potencjalnym medalistom z IO w Londynie. Ich niewątpliwe osiągnięcia są cynicznie wykorzystywane przez speców od propagandy III RP do przykrywania olbrzymich problemów w kraju. Ich kosztem. Jest to nie tylko cyniczne, ale i obrzydliwe działanie.

Brak głosów