Szczyty zdobywać!

Obrazek użytkownika WTQ
Kraj

Każdy szanujący się alpinista przynajmniej raz w życiu zasłyszał podobną maksymę. Cała przygoda związana z górami polega właśnie na tym, aby znajdować się coraz wyżej. A im trudniejsza okaże się droga, tym lepiej.

Jednak nie tylko alpiniści oddają się tej maksymie. Jest ona równie popularna wśród większości obywateli naszego kraju (a podejrzewam, że i świata). Każdy z nas chce wspiąć się na jak najwyższy szczebel drabiny zwanej karierą. Wiąże się to z lepszymi zarobkami, a każdy z nas chciałby mieć dom z basenem, luksusowy samochód, czy miesięczne wakację nad wyspach Kanaryjskich. 

Szczególnym przykładem ludzi, którzy za drogę na szczyt gotowi są zrobić wszystko są naturalnie politycy. Wdrapanie się na najwyższe urzędy w państwie, czy za granicą to ich główny cel. A cel uświęca środki. Przeciętny polityk gotów jest iść swoją ścieżką po trupach, sprzedając przy tym swoich znajomych, kłamiąc w żywe oczy wyborcom, a także zdradzając własne zasady, którym przez lata był wierny.

Chciałbym przedstawić dziś sylwetkę jednego z polskich polityków, który próbując wdrapać się na szczyt faktycznie go zdobył. Jednak nie był to szczyt władzy, ani jeden z ośmiotysieczników. Był to szczyt hipokryzji.

"Nie będę kandydował" - tak brzmiało oficjalne stanowisko ministra Radosława Sikorskiego w sprawie jego ewentualnej kandydatury na stanowisko szefa NATO. Informacja ta pojawiła się w mediach 27 stycznia 2009 roku. Minister Sikorski wielokrotnie publicznie podkreślał, że jest skromnym parlamentarzystą, jednak czy tak jest faktycznie?

Już 3 marca 2009 roku okazało się, że Radosław Sikorski na tajnych spotkaniach w MSZ nakazywał swoim dyplomatom lobbować swoją kandydaturę na szefa NATO. Powołuję się tu na artykuł z "Dziennika", który podaje dokładną liczbę 25 ambasadorów, którzy mieli w krajach sobie przydzielonych promować nazwisko Sikorskiego.

"Polscy dyplomaci na oficjalnych spotkaniach z zagranicznymi politykami czy na mniej formalnych rautach muszą zachwalać swojego szefa. Taka jest właśnie poufna ofensywa dyplomatyczna Radosława Sikorskiego" - donosi "Dziennik".

Czy ów skromny parlamentarzysta rzeczywiście nie ma zamiaru kandydować?

Pan Radosław Sikorski pokazał się przy okazji sprawy z NATO z najgorszej strony. Wielu polityków popełnia wpadki, wielu się do nich nie przyznaje. Ale składanie deklaracji, a następnie działanie kompletnie sprzeczne z wcześniejszymi słowami jest szczytem hipokryzji.

Zgodnie z maksymą bliską każdemu alpiniście oraz osobie związanej z górami mogę  życzyć Radosławowi Sikorskiemu jednego:

Szczyty zdobywać!

Brak głosów